꧁༺ 𝓢𝔃𝓪𝓵𝓸𝓷𝓪 𝓚𝓸𝔃𝓪 ༻꧂

Turnieje międzynarodowe
Portugalia 2022

W dniach 3-11.07.2022r odbył się World Boccia Cup w Povoa de Varzim w Portugalii. 3 dni przed wyjazdem było małe zgrupowanie w Wągrowcu. Tam pracowaliśmy jeszcze nad słabymi punktami. I z Wągrowca 2.07 o 22:00 wyruszyliśmy do Berlina. Prawie całą noc przespałam. O 2:00 już byliśmy na lotnisku. Tam trochę czekaliśmy. Na ostatnią chwilę linie lotnicze easyJet zaczęli nas obsługiwać. Oczywiście przez to samolot opóźnił swój wylot o pół godziny. To nie dosyć przygód w samolocie. Okazało się, że w Porto jest brzydka pogoda, więc mieliśmy przymusowe lądowanie w Lizbonie. Na szczęście linie lotnicze dały nam wodę, a na śniadanie zjadłam banana i Kitkata. Po 3 godzinach polecieliśmy do Porto, lot trwał pół godziny. Międzyczasie udało nam się przełożyć trening na następny dzień, który miał być tego dnia o 15:00. Dojechawszy do hotelu i po wejściu do pokoju, marzyliśmy o czym cierpłym do picia, a miałam cappuccino o smaku truskawki. Napiliśmy się i czekaliśmy aż reszta przyjdzie reszta z hali i poszliśmy coś zjeść. Zamówiłam sobie pizzę i jakie było moje zdziwienie, że do niej dostałam frytki, ale wszystko było pyszne. Po powrocie do hotelu była szybką kąpiel i do łóżka. Tak minęła niedziela. 

Poniedziałek to był szalony dzień. Na 9 był zaplanowany trening, który poszedł nijak. Te nowe bile często lecą, jak chcą. O 10.35 była kontrola sprzętu i doczepili się paska, który podtrzymuje boczki, żeby się nie odchylały. Klasyfikator nie zrobił problemu z powodu paska i znowu trzeba było wrócić na kontrolę sprzętu. Tam wszystko poszło ok. Po zakończeniu kontroli próbowaliśmy zjeść coś na lunch, który w Portugalii nie jest za dobry. I na kolejny trening. O 17.30 odbyło się Otwarcie Zawodów. Nawet szybko poszło i wróciliśmy do hotelu. Po 21:00 było już wiadomo kto z kim gra. Po tym wszystkim poszłam spać. 

We wtorek, jako że mecz miałam dopiero o 15:00 czasu lokalnego, na śniadanie poszłam na 8:30 razem z trenerem, żeby zdążyć na grę Marty na 9:30. Oczywiście śniadania też miały wiele do życzenia. Jedyne na kolację był duży wybór. Po Meczu Marty oglądałam mecz moich grupowych rywalek, czyli Arrieta Amagoia z Hiszpanii i Andrade Yushae z Bermudów. Powiem szczerze, że grały świetne. Amagoia kleiła na 3 metrze od strony przeciwnika, a Yushae kleiła na 7 - 8 metr. Obie rzucały górą. Mój plan był taki, żeby grać swoje. Przed 14:00 poszłam na rozgrzewkę, potem callroom i mecz. Ona wybrała niebieskie, więc miałam czerwone bile. Na meczu ze mną nic jej nie szło, nawet nie mogła dokleić na swoją odległość, aż sama byłam zdziwiona. A moje bile nagle zaczęły mnie słuchać. Grałam spokojne, nie śpieszyłam się, wszystko robiłam z przemyśleniem. Ten mecz zakończyłam z wygraną 5 - 1. Resztę dnia miałam już wolną. 

Środowy poranek wyglądał podobnie jak wtorkowy. O 15:00 miałam mecz z Arrietą Amagoią. Też grałam czerwonymi. Powiem Wam, że Amagoia też nie grała tak, jak Yushae. Nic jej nie wychodziło, nie było perfektów. Zaczęłam myśleć, że moje rywalki boją się mnie. Na 6 metr nawet górka mi wyszła. Wygrałam ten mecz 7 - 0. Wyszłam z grupy z pierwszego miejsca i myślałam, że automatyczne przechodzę do półfinału. Jednak wieczorem okazało się, że 2 osoby, które są wyżej w rankingu przechodzą automatyczne do półfinału, a 4 osoby walczą o wejście. No więc w środę poszłam szybciej spać, ponieważ na drugi dzień trzeba było o 6:00 wstać. 

W czwartek wstałam po 6:00, żeby na 7:00 zejść na śniadanie. Zjadłam lekkie śniadanie i poszliśmy na halę. Pierwsza linia meczowa ma rozgrzewkę na boisku, gdzie odbędzie się mecz. Okazało się, że gram z Satanan Phromsiri z Tajlandii. Podczas treningu obserwowałam umiejętności Phromsiri i układałam plan w głowie. Przed meczem ona wylosowała niebieskie bile i wiedziałam, że zagra na daleko. Kurczę, na tym meczu moje czerwone bile mnie nie słuchały. W pierwszym endzie chciałam delikatne przybliżyć moją bilę do białej, a ona odbiła się od białej i Phromsiri zdobyła 3 punkty. W trzecim endzie chciałam ustawić bile na bilarda i mi przelatywały. Za to ona w drugim endzie wyrzuciła jacka na aut. Mecz zakończył się wynikiem 4 - 3 dla Tajlandki. Gdyby nie te błędy, to wygrałabym ten mecz i weszłabym do półfinału. Także ten turniej ukończyłam na 5 miejscu. Dużo osób gratulowało mi dobrej gry. Jest jeszcze jedna uwaga. Gdybym wyszła z grupy z drugiego miejsca, to natrafiłabym na Kanadyjkę, która była słaba. Wniosek jest taki, że czasem lepiej wyjść z drugiego miejsca.W piątek rano skorzystając z słonecznej pogody poszliśmy na mały spacer. Potem obejrzeć finały i zakończenie rozgrywek indywidualnych. /W sobotę i niedzielę kibicowałam naszej parze BC3. W niedzielę po zakończeniu, odbyła się uroczysta kolacja z dyskoteką. 

Natomiast w poniedziałek o 5:30 mieliśmy transport na lotnisko. Przez powolną obsługę easyJet samolot startował z półgodzinnym opóźnieniem. Gdy wylądowaliśmy, to czekaliśmy godzinę na nasze wózki. Następne musieliśmy przejść całe lotnisko, żeby trafić do odpowiedniego wyjść. O 16:30 przyjechał bus po nas. Po drodze zatrzymaliśmy się na jedzenie. W domu byłam o 23.00.