꧁༺ 𝓢𝔃𝓪𝓵𝓸𝓷𝓪 𝓚𝓸𝔃𝓪 ༻꧂

Operacje
Wszczepienie prawego stymulatora

Pobyt w szpitalu trwał 20.06 - 1.07.2010. Wtedy był potworny upał. Tym razem byłam w pokoju razem z mamą. Nie wiem, dlaczego trzymali mnie tydzień przed operacją. Badania zrobili mi 3 dni przed nią. Dużo czasu spędzałam na dworze. Poznałam ludzi z innych oddziałów. Wspólne wspieraliśmy się przed i po operacji. 

4 dni przed operacją wyłączyli mi lewy stymulator. Powodem było badanie rezonansem magnetycznym. Gdyby bateria była włączona, to mogło by ją wyrwać. Wtedy moja mama zauważyła, jaka byłam, gdy stymulator działał. Po wyłączeniu baterii stałam się sztywna. Mama ledwo prowadziła mnie do łazienki.

Operacja 28.06.20210(poniedziałek)
Wstałam o 8:00. Mama wykąpała mnie w specjalnym płynie. Później dostałam kroplówkę wzmacniającą. Następne przyszedł lekarz. Zabrał mnie do gabinetu zabiegowego, żeby założyć mi ramę na głowę. Zanim mi to ubrali dostałam „głupiego jasia”. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Nie pamiętam, jak mi ramię zakładali, ale pamiętam, gdy byłam w tomografie. Następnie wspomnienie to wiertarka nad głową. Po tym zaczęłam ruszać się i słyszałam, że trzeba mi podać pełną narkozę. Obudziłam się już na sali pooperacyjnej. Tym razem oczy mi nie latały. Czułam się w miarę dobrze. Tylko raz po raz miałam wymioty. Z nudów bawiłam się monitorem, a raczej moim pulsem. Podnosiłam sobie puls i obniżałam. A poza tym zaprzyjaźniłam się z sąsiadką z łóżka obok. Po 20:00 wróciłam do pokoju. Na szczęście mogłam leżeć na prawym boku. Jednak nie czułam się senna. 

Następne dni przebiegały na regulacji i rehabilitacji. Miałam proste palce u lewej dłoni. To mi utrudniało pisanie na komórce. Do tej pory na laptopie piszę często z wyprostowanym kciukiem. 

Po wyjściu ze szpitala bardzo dokuczała mi spastyka. Miałam problemy z chodzeniem i jedzeniem. To ustało po 3 tygodniach, gdy pojechałam na kolejną regulację. Prof. Harat zmniejszył mi parametry i czułam się luźna.