W szpitalu byłam 20.11 - 1.12.2008Dzieliłam pokój z innymi pacjentkami. Co parę dni przychodziły inne kobiety. Miałam szczęście, że okazały się bardzo sympatyczne. Na oddziale czułam się, jakbym była w sanatorium. Do końca pobytu w szpitalu odwiedzała mnie też znajoma, która mieszka pod Bydgoszczą.
Przez te kilka dni przed operacją zrobili mi badania, takie jak EKG, tomograf, rezonans magnetyczny. Co dziwne, że od małego różni lekarze nie mogli mi zrobić tomografu i rezonansu ze względu na ruchy mimowolne. A tu dostałam lekką narkozę i bez trudu ją wykonali.
25.11.2008r - wtorek (Operacja)
Spokojne przespałam całą noc. Przed 8:00 obudził mnie dr Rudaś, jeszcze nie był w stroju lekarskim i powiedział, że zaraz ogolą mi głowę i pojadę na tomograf. Po korytarzu już było słychać wózek z śniadaniem. Za chwilę przyszła pielęgniarka i założyła mi koszulę i wzięła mnie do punktu opatrunkowego i ogoliła mi całą głowę. Po tym poszłam do WC. Po powrocie już czekał na mnie dr Rudaś. Pokazał mi ramę i wytłumaczył mi jak ją przymocują. Nawet przymierzył ją do mojej głowy, żeby ją dopasować. Tę ramę przykręca się potem do stołu operacyjnego i nie ma możliwości, żeby głowa się poruszyła, nawet gdy inne części ciała ruszają się. Po omówieniu funkcji ramy doktor zapytał się, jak zareagowałam na valium przed rezonansem. Odpowiedziałam, że od razu zasnęłam. Tak więc po chwili dostałam zastrzyk i tak jak w piątek, nie pamiętam kiedy pielęgniarka wyjęła strzykawkę. Obudziłam się na sali operacyjnej. Widziałam tylko pielęgniarkę, która trzymała moją prawą rękę i słyszałam głos Prof. Harata. Prof. Harat kazał mi powiedzieć "444", więc powtórzyłam. Pielęgniarka ruszała moją prawą ręką. Wtedy czułam, że ta ręka jest bardzo luźna i sprawna, jakby nie moja. Po tym Prof. Harat znów kazał mi powiedzieć "444", więc wykonałam to polecenie. I znów mnie uśpili. Pamiętam też, że podczas tego przebudzenia było mi nie dobrze. Przebudziłam się, gdy leżałam na korytarzu, lecz jeszcze byłam na pół nieprzytomna, po chwili przełożyli mnie na moje łóżko szpitalne układając mnie na lewym boku, czyli na tej stronie operowanej. W drodze na salę pooperacyjną już wymiotowałam, oraz po raz pierwszy w tym dniu widziałam się z mamą. Nie wiem o której zaczęła się operacja, bo na sali pooperacyjnej byłam o 11:30. Od razu podłączyli mnie pod monitor, podali mi tlen i kroplówkę, 500ml glukozy. Przez 1,5 godziny, gdy byłam na pół nieprzytomna, moje ciało trzęsło się, tak jakbym miała drgawki z zimna. Nie mogłam zapanować nad moim ciałem, więc mama całą siłą musiała mnie trzymać, żebym nie wyrwała kabelków od monitora, czy kroplówki. Dla mnie to trwało 15minut, a ciśnienie: 60/80 i blada jak ściana. Nawet nie pamiętam, że Magda mnie wtedy odwiedziła. Koleżanka, która też przeszła tą operację, powiedziała, że ona też miała te drgawki po operacji. Po 1,5 godzinie wreszcie na dobre obudziłam się i już mogłam położyć się na plecach i ciśnienie mi wzrosło. Dostałam jeszcze 2 kroplówki. Pielęgniarka podłączając ostatnią kroplówkę żartowała, że dostaję czekoladę w płynie. Drgawki ustąpiły, lecz zaczęły się wymioty, regularne co pół godziny. Gdy miały nadejść to najpierw odczuwałam fale gorąca, potem wymioty i ulga na pół godziny. I tak do 20:00. Po południu znów odwiedziła mnie Magda, ale już byłam w stanie z nią rozmawiać. Chyba o 15:00 przyszedł Prof. Harat z jakimiś lekarzami. Przedstawił im mój przypadek i wyjął urządzenie do stymulacji. To urządzenie wygląda jak palmtop z niby magnesem podłączonym kablem. Ten "magnes" przyłożył mi do baterii na klatce piersiowej, a na palmtopie ustawiał polaryzację. Gdy mi ustawił na 1.8, to dostałam drgawki, powieki mi latały i przed oczami widziałam wszystko na biało. Podskoczył mi też puls i ciężko oddychałam. Dla mamy był szok, myślała, że uszkodzili mi mózg i już jest po mnie. Na szczęście po chwili Profesor zmniejszył mi parametry na 0,7 i wszystko wróciło do normy. O 17:00 wróciłam na moją salę i poznałam moją nową współlokatorkę, panią Wiesię, która czekała na wycięcie oponiaka z mózgu. Trochę porozmawiałyśmy, obejrzałyśmy TV. O 20:00 był obchód. Lekarz spytał mi się, jak się czuję i zapisał mi środek przeciwbólowy na żądanie. Chciałam wziąć środek nasenny, lecz dziś to jest niemożliwie. Nie wiedziałam, jak mam zasnąć. Zawsze zasypiałam na brzuchu, lecz przez tą ranę po baterii nie mogę. Na prawym boku z podniesionym lekko podgłówkiem dało się leżeć wygodne. Jednak pojawił się następny problem, jak trzymać prawą rękę, ponieważ przed operacją przełożyli mi wenflon na prawą dłoń. Tak więc mama poprosiła pielęgniarkę, żeby owinęła mi dłoń materiałem i przywiązała do szczebli przy łóżku. I tak nie mogłam zasnąć, bo to nie była moja pozycja. Mama poszła do hotelu ok. 22:00. W nocy przywieźli nową współlokatorkę po operacji kręgosłupa i wtedy na chwilę zasnęłam. Przez cały dzień urywały się telefony od znajomych.
Przez kilka dni po operacji miałam rehabilitację i codziennie byłam stymulowana. Był dzień, gdzie mówiłam bardzo wyraźne, lecz przy kolejnej regulacji mowa pogorszyła się.
Po operacji zaczęłam wreszcie używać prawej ręki. Chwyciłam ręcznik, będący na łóżku, czy operować prawym hamulcem.
created with
HTML Website Builder .