꧁༺ 𝓢𝔃𝓪𝓵𝓸𝓷𝓪 𝓚𝓸𝔃𝓪 ༻꧂

Turnieje międzynarodowe
Sewilla 2021

,W dniach 20.11 - 1.12.2021 byłam w Hiszpanii na Mistrzostwach Europy w bocci. Moją asystentką była Basia Hohensee. Bez trudu zgrałyśmy się na boisku. Szybko opanowała moje sygnały i operowanie wózkiem. 

Przed wyjazdem było trochę zawirowań. 5 dni spędziłam w Wągrowcu na obozie przygotowawczym. 2 dni przed wyjazdem okazało się, że muszę zmienić białą bilę, bo moja stara była na granicy testu, więc było za duże ryzyko. A wieczór przed wyjazdem była szybka decyzja o zmianie wózka. 

20.11 około 9 rano zapakowaliśmy się do busa i wyruszyliśmy na lotnisko do Krakowa. Sama droga trwała długo i w deszczu. Na lotnisku byliśmy po 16:00 i zaczęło się szykowanie bagaży na podróż i ważenie .  Po godzinie poszliśmy już na odprawę.  Tam wszystko przebiegło jak trzeba.  Do samolotu też w miarę łatwo weszliśmy. Lot przebiegł bez zarzutu. Wyjście z samolotu już wyglądał gorzej, bo koleżance nie umieli złożyć elektryka i trochę go uszkodzili. Na szczęście dało się na nim jechać tylko trzeba było złożyć reklamację. Dopiero o 1 w nocy byliśmy w hotelu i był problem z pokojami. Trzeba było trochę łóżka przedstawić. Zanim wszystko się ogarnęło i się wykąpało, to zrobiła się 4 nad ranem.  

Niedziela 21.11 i poniedziałek 22.11 mieliśmy wolne, więc mogliśmy odpocząć i w drodze na obiad coś nie co pozwiedzać. Jednak główne to był czas na regenerację po długiej podróży.  

Kolejne 2 dni, czyli wtorek 23.11 i środa 24.11 to czas treningów, kontroli sprzętów oraz otwarcie zawodów. Tym razem na kontroli sprzętu już nie sprawdzali bil. Wg nowych przepisów, bile były kontrolowane przed każdym meczem w callroomie i to mi się podoba, bo nie mogli ich podmienić. Na dwóch treningach sprawdzałam boiska, bo na jednym deski były położone pionowo, a na innym poziomo. Wtedy bile zachowują się zupełnie inaczej. A poza tym było dużo szpar między łączeniem. Często bile skręcały w różne strony. Nie mówiąc już, że na zielonej części boiska bile nabierały szybkości. Na hali najgorsza była temperatura, tylko 14 st. C i wychodziliśmy na dwór , żeby się ugrzać. W środę po 17:00 !poznałam moje rywalki z grupy. Z jedną już grałam rok temu Czechach.  Na szczęście otwarcie zawodów nie trwało zbyt długo, więc za bardzo nie umarzliśmy.  Tylko trochę czekaliśmy na transport.  Po szybciej kolacji i kąpieli jeszcze przed snem wysłałam smsa do pani Iwony Lamch z pytaniem, jak obecne gra moja rywalka. Z planem w głowie na następny dzień poszłam spać. 

W czwartek przed wyjazdem na halę zrobiłam sobie trening autogenny.  Na 9:30 pojechałam na halę kibicować Marcie. Po jej meczu poszłam pomału na rozgrzewkę, bo o 12:30 grałam mecz z Czeszką z Simona Błazkowa. W callroomie po losowaniu koloru bil, zostały one sprawdzone. Wszystkie przeszły test. Ten mecz być był na żywo. Pierwszy end i od razu pech, bo wyrzuciłam białą na aut, za bardzo skręciła w lewo. Podobną sytuację miałam na Regional Open w Czechach 2 lata temu z tą samą bilą. Dzięki pracy z psychologiem sportowym w ogóle nie poczułam stresu. W tym meczu była wyrównania walka do końca. Przed ostatnim endzie wynik był 2:1 dla mnie, więc ostatni end był bardzo emocjonujący. Simona próbowała zdobyć jak najwięcej punktów, a ja ją skutecznie blokowałam. Nie mogła poradzić sobie z moją blokadą, nawet, żeby białą wypić. W sumie bardziej moją doklejała do białej i ostatecznie ten end skończył się remisem 1:1, a cały mecz zakończył się z wynikiem 3:2 dla mnie. W nagrodę wypiłam sobie kawę, bo to był bardzo trudny mecz, co po niektórych doprowadziłam prawie do zawału serca hihihi Dalsza część dnia minęła mi na kibicowaniu moim znajomym z ekipy.  

Piątek 26.11 dla mnie był dniem wolnym. Miałam tylko zrobiony test na covid. Tym razem z obu dziurek. Długo mnie bolała prawa dziurka. Kibicowałam moim znajomym i obejrzałam mecz moich rywalek, żeby wiedzieć, jak gra moja druga przeciwniczka. Pomału w głowie układałam sobie plan na nasz mecz. 

W sobotę 27.11 po obudzeniu się i po ubraniu zrobiłam sobie trening autogenny na stres, to mi pomogło rozluźnić się. Po 8:00 pojechałam już na halę, bo o 10.30 grałam mecz z Aurelia Aubert z Francji. O 9:00 już byłam na boisku treningowym. Trzeba było trochę rozkulać bile i rozgrać rękę. Obserwowałam też moją rywalkę. Trenowała na 6 metr. Trochę mnie to zdziwiło, bo wczoraj grała na3 metr. Od poprzedniego dnia na boiskach treningowych i w callroomie były farelki do ogrzewania się, więc można było trochę ugrzać się. Aurelia wylosowała wybór bil i wybrała niebieskie, więc ja zaczynałam, ale już nie popełniłam tego samego błędu, co z Simone i rzuciłam białą na środek na ok 4 metra. Aurelia w ogóle nie mogła trafić, ale trochę mnie blokowała. Swoje endy grała na 6 metr. Zupełnie inaczej niż poprzednim meczu. Niestety, w ogóle nie mogła ucelować. Bez trudu wykorzystałam jej błędy i wygrałam mecz wynikiem 8:0. 

Drugi mecz grałam o 14:00 z Portugalką Rita Patricio i to był ćwierćfinał. Rita na rozgrzewce wszystko doklejała, więc trochę miałam obawy przed tym meczem. I znów miałam pecha, bo Rita wylosowała wybór koloru bil. Wybrała niebieskie. I ten mecz ponowne mnie zaszkodził. Jej bile latały po całym boisku, nie umiała blokować, trafiać. Grała na 5 metr niecelnie.  Ten mecz wygrałam 7:0.  Po tym meczu poszłam na obiad i kawę, a potem jeszcze kibicować innym. Po kolacji poszłam w miarę szybko spać.  

Niedziela 29.11 to dzień pełen emocji. O 11:30 czekał mnie półfinał, więc rano zrobiłam sobie trening autogenny.  Po 9:00 pojechałam na halę, bo o 10:00 już miałam rozgrzewkę.  Gdy szłam na autobus, to spotkałam moją przeciwniczkę, z Chorwacji - Dora Basic. Zamieniłyśmy kilka słów. Na boisku treningowych bardzo mg marzła mi lewa dłoń, miałam problem z utrzymaniem bil. Po 40 minutowej rozgrzewce, poszłam jeszcze zobaczyć kawałek meczu Edyty, która akurat walczyła o wejście do finału. W callroomie moja rywalka wygrała losowanie i wybrała niebieskie. W pierwszym endzie miałam tak zimną rękę, że nie mogłam utrzymać bil. Na szczęście Doris miała twarde bile, które przelatywały, a mi jakimś cudem udało mi się zdobyć 3 punkty i zyskać przewagę. Po tym endzie Basia mi rozgrzała rękę i było lepiej. W 2 endzie oddałam 2 bile, ponieważ ja prowadziłam, a było za duże ryzyko, że białą dopcham do jej bili. W ogóle Doris miała twarde bile, które łatwo się wybijało. Tylko w ostatnim endzie zdobyła punkt. Ten półfinał wygrałam 5:1 i tym samym znalazłam się w finale.  

Finał grałam o 16:10 z Rosjanką Olga Dolcova. Tym razem ja wygrałam losowanie i zagrałam czerwonymi. Pierwsze 2 endy poszły w miarę, bo przegrywałam po 1 punkcie. Jednak w 3 endzie biała znalazła się na zielonym polu i wszystkie bile leciały jak oszalałe. W ogóle nie mogły zatrzymać się przed białą. Tak straciłam 5 punktów, ale w ostatnim endzie zdobyłam honorowy punkt. Przegrałam 7:1 i zostałam Wicemistrzynią Europy.  A Edyta Mistrzynią Europy w swojej kategorii. 

Po zakończeniu meczów odbyła się Ceremonia Medalowa. Wreszcie po 6 latach stanęłam na podium. To było niesamowite uczucie. Jednak teraz jest łatwiej, ponieważ jest podział na kobiety i mężczyzn. Wiadomo, że mężczyźni są silniejsi. Tak mi się wydaje, że moje przeciwniczki trochę wystraszyły się mnie. Inaczej grały ze mną, były zbyt nerwowe. Podobało mi się też to, że przed każdym meczem odbywała się kontrola bil. Wtedy nie ma żadnych podmian. /Pozostałe 2 dni spędziłam na kibicowaniu naszej parze BC3, która zajęła 2 miejsce.  

W środę 1.12 o 4:40 już zaczęła się nasza podróż do domu. Najpierw na lotnisko. Na lotnisku wszystko poszło sprawne. Cały lot przespałam.  Około 11 byliśmy już na lotnisku w Krakowie. Wózki też doleciały całe. Na lotnisku powitał nas Andrzej Maciejewski. W drodze do domu wstąpiliśmy jeszcze do McDonald's, żeby coś zjeść. W domu byłam około 21:00.