W dniach 2 - 8.09.2023r odbył się World Boccia Cup w Fortalezy w Brazylii. W tym razem moją asystentką była Barbara Hohensee.
Na początku napiszę coś o Fortalezy. Fortaleza leży nad Oceanem Atlantyckim. Jest to miasto portowe, a zarazem bardzo niebezpieczne. W tym czasie jest tam zima. Mieszkaliśmy w hotelu Bourbon, w dzielnicy turystycznej. Miałam okno na ocean. Tylko codziennie wieczorem zasypiałam przy głośnej muzyce. Rano też mnie budziły hałasy. Spacerować można było ok. 2 km wzdłuż oceanu. Dalej już znajdowały się nieciekawe dzielnice.
Natomiast hala znajdowała się 20 minut jazdy busem w bardzo niebezpiecznej dzielnicy. Nie mogliśmy wychodzić sami poza teren hali, ewentualne z wolontariuszem. Raz jak wracaliśmy z hali, przejeżdżając przez pewną ulicę, zablokował drzwi. Jazda busami była bardzo ekstremalna. Trzeba było mocno trzymać się podczas jazdy. To był rollercoster.
Na hali na boiskach był parkiet. Na 1 nawet znajdowały się gniazdka w podłodze przy V. Było też pełno nierówności.Boiska treningowe były trochę lepsze.
31.08 o 4:00 rozpoczęła się nasza podróż z Poznania do Poznania. Podróż przebiegła szybko. Całą drogę spałam. Po 40 minutach czekania poszliśmy już się odprawić. Okazało się, że przy okienku jest Polak. Dzięki temu o wiele łatwiej wszystko zostało załatwione. Nawet zaprowadził na kontrolę i pokazał odpowiedni gate. Bardzo płynne też wsiedliśmy do samolotu do Paryża. Tam też zjadłam śniadanie. Lot trwał prawie 2 godziny, a częstowali nas bułką i napojem. Przed 16:00 byliśmy już w Paryżu. Bardzo szybko znalazły się wózki w rękawie i sprawnie wyszliśmy z samolotu. Przed lotniskiem stały 2 busy na nas i zawozły nas do przylotniskowego hotelu Ibis, gdzie spędziliśmy noc. Na 19:00 poszliśmy na kolację. Po niej to już tylko kąpiel i spać.
1.09 na 8:15 poszliśmy na szybkie śniadanie. Następne skończenie pakowania i czekanie na busa. Bus podjechał przed 9:30. Kierowca zawołał Damiana i mnie i pojechaliśmy. W drodze zadzwonił do Basi, czy drugi bus przyjechał po nich. Okazało się, że był wcześniej. Wróciliśmy pod hotel i czekaliśmy, aż drugi bus przyjedzie. Potem jechaliśmy od razu na lotnisko. Po wejściu na lotnisko, skierowali nas do punktu oddania bagażu. Poczekaliśmy trochę boku. Po godzinie byliśmy już odprawieni i szliśmy do gate'u. Okazało się, że nami leci Singapur oraz Anglia. Wejście do samolotu poszło bardzo sprawnie. Cały lot trwał 9:38. Bez trudu wylądowaliśmy po 17:00 czasu brazylijskiego. Tam jest czas cofnięty o 5 godzin. Niestety, nasze wózki czekały na nas w punkcie odbioru bagażu pilnowane przez policję. Musieliśmy usiąść na lotniskowe wózki. Na szczęście ani wózki ani bagaże nie zostały uszkodzone. W hotelu byliśmy przed 20:00 i od razu na kolację. Po kolacji dostaliśmy karty do pokoi. Rozpakowałam się, wzięłam kąpiel i do łóżka.
2.09. mieliśmy tylko trening. Można było wyspać się i spokojne zejść na posiłki. Śniadanie i obiad mieliśmy w hotelu. O 12:30 jechaliśmy na halę. O 14:00 mieliśmy trening, który trwał 1:15 godziny. Na blisko bile w miarę dobrze leciały. Na daleko mocno kręcały. Po treningu wróciliśmy do hotelu i poszliśmy coś zjeść i na spacer.
3.09 po śniadaniu pojechaliśmy na halę, bo czekało na nas kontrola sprzętu, Ceremonia Otwarcia oraz 2 godzinny trening. Zdziwiło nas, że na kontroli sprzętu nawet tacki do bil były sprawdzane i oklejanie. Na szczęście wszystko przeszło. Ceremonia
Otwarcia była bardzo skromna. Tylko przemówienie i nic więcej. Trening poszedł mi w miarę dobrze. W tym dniu poznałam też nazwiska moich przeciwniczek. Mam mocną grupę.
4.09 o 12:50 (17:50 czas polski) miałam mecz z Ailen Flores z Argentyny. W ogóle nie wiedziałam jak gra. Nie było też jej meczy w internecie. Popatrzyłam jej styl gry na treningu. Wiedziałam, że rzuca górą oraz dołem. Postanowiłam, że zagram na 3 - 4 metr. I blokowanie tyłu, bo ona przesuwała białą do tyłu. Grałam czerwonymi. Ten mecz był bardzo emocjonujący i na dodatek na żywo. Przed ostatnim endem prowadziła 3:0. W ostatnim endzie wykonałam perfekta, którego nie mogła wybić i jeszcze zrobiła mi lukę do białej. Dorzuciłam jeszcze 3 punkty i w ten sposób wygrałam mecz z wynikiem 4:3. Resztę dnia kibicowałam innym zawodnikom z Polski.
5.09 był to pierwszy trudny dzień. Czekały mnie 2 mecze. 1 mecz także miałam o 11:30 czasu brazylijskiego z Andreza Vitória de Oliveira z Brazylii.Już z nią grałam w Rio, więc miałam wyobrażenie jej gry. Tym razem grałam niebieskimi. Swoje endy grała na 8 metr. Gubiła się, gdy jej blokowałam białą. Wygrałam z nią 5:1. Kolejny mecz miałam o 18:50 (23:50 czasu polskiego) z Handayani Handayani. Na tym meczu grałam czerwonymi i już byłam bardzo zmęczona. Koncentrację też miałam słabą. Ta gra nie była dobra. Robiłam dużo błędów. Na szczęście wygrałam 4:1 i tym sposobem wyszłam z grupy z 1 miejsca. Po 21:00 dopiero byłam w pokoju i po godzinie już spałam.
6.09 to był drugi bardzo męczący mecz. Obudziłam się o 7:00 i niby czułam się wyspania. O 10:30 czasu brazylijskiego miałam mecz półfinałowy z Satanan Phromsini z Tajlandii. Nagle przed meczem poczułam się bardzo zmęczona i do końca wyjazdu tak miałam. Grałam czerwonymi i popełniłam wiele błędów. Albo mi przelatywały, albo były niedoloty. Moja rywalka także robiła błędy, jednak nie takie jak ja. Satanan wygrała 4:1. Z tym sposobem o 13:00 czasu brazylijskiego grałam ponowne mecz z Andreza Vitória de Oliveira. Grałam też z czerwonymi. Jednak byłam już bardzo zmęczona. 2 pierwsze endy grałam fatalne, były niedoloty. Ona to doskonale wykorzystywała, zdobywając po 3 punkty. 2 ostatnie endy należały do mnie, lecz tylko po 1 punkcie. Ostateczny wynik meczu, to 6:2 dla Oliveiry. I tym sposobem zajęłam 4 miejsce na zawodach.
7.09 kibicowałam parze BC3.
8.09 po zakończeniu meczów drużynowych i w parach odbyło się krótkie zakończenie i uroczysta kolacja. Szczerze mówiąc do uroczystej kolacji dużo jej brakowało. Zimne pizze, lasagne itp. Jednak trochę się najadłam. Od niedzieli do czwartku na obiad i kolację było to samo. Ryż, makaron, fasola i twarde mięsa. Mój żołądek widząc to, odmawiał jedzenia. Najadałam się tylko śniadaniami, to jedyny posiłek w hotelu. Gdyby nie wyjścia do knajpki przy oceanie, byłabym ciągle głodna.
9.09 to był dzień przeznaczony na zakupy. Trzeba było kupić kawy i czekolady brazylijskie. Wieczorem zaś magnesy i breloczki. Napiłam się też kokosa.
10.09 już o 11:00 byłam już gotowa do wyjazdu, gdy okazało się, że lot został odwołany. Jaka byłam wściekła, bo chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Niby lot miał odbyć się dzień później. No więc przebrałam się i poszłam na spacer. Podwieczór poszliśmy na obiadokolację oraz na krótki spacer.
11.09 rano co chwilę sprawdzaliśmy, czy na pewno w tym dniu polecimy. Przed 13:00 już jechaliśmy busami na lotnisko. Szybko nas odprawili i dostaliśmy vouchery na obiad do pizza hut. Po odprawie poszliśmy na obiad, następne na kontrolę. Czekając przy gate, podeszła do nas asysta i powiadomiła o kolejności wejścia do samolotu. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Mnie nawet prowadziła asysta. W samolocie jednak spałam niespokojne. Nie wiedziałam, co zrobić z nogami. W tym locie mieliśmy kolację oraz śniadanie. Przed 8:00 czasu europejskiego byliśmy w Paryżu. Po 40 minutach byliśmy już na swoich wózkach prowadzeni do kolejnej kontroli. Po 1:30 godzinie dostaliśmy informacje, że lot jest opóźniony o godzinę. Na szczęście tylko o godzinę. O 14:30 weszliśmy do samolotu, mnie wprowadziło 2 panów z asysty. I od razu zasnęłam. Obudziłam się jak rozdawali bułkę i picie. Po zjedzeniu nagle rozbolały mnie zatoki. Po 15 minutach wylądowaliśmy i ból odpuścił. Jednak spotkała nas nieprzyjemna niespodzianka. Pani z asysty zrobiła nam awanturę, że za długo nie wychodzimy z samolotu, że mamy jak najszybciej wyjść i w ogóle nam nie pomogli. Dalsza podróż busem i samochodem przebiegła bez zarzutu. W domu byłam o 24:30. I jak dobrze było zjeść zapiekankę na Orlenie…
created with
HTML Builder .