Mimo dużej niepełnosprawności byłam dzieckiem bardzo ciekawym świata. Wszędzie musiałam być i wszystko wiedzieć. Rodzice musieli codziennie chodzić ze mną na spacer. Nie lubiłam wtedy wózka, ponieważ nic nie widziałam Mama wykonywała obowiązki domowe ( gotowała, prała itd) ze mną na rękach. Byłam ciekawa, co i jak wykonuje. Z tatą chodziłam do piwnicy, czy garażu i obserwowałam jak majsterkuje.
Mając 6 lat Koło w Poznaniu zorganizowało lot samolotem do Warszawy i z powrotem. Mama poleciała ze mną, żebym mogła choć raz w życiu doświadczyć lotu. Nie wiedziała, czy jeszcze będę miała możliwość polecieć. Było wspaniale w samolocie. Do tej pory pamiętam lot, choć samej Warszawy nie. Mając bodajże 11 lat była możliwość lotu helikopterem, no i poleciałam. Zupełnie inne wrażenie. Inna wysokość. A od 2015 roku latanie samolotem stało się dla mnie chlebem powszechnym ze względu na turnieje międzynarodowe.
Odkąd pamiętam, jeździłam na rowerach 3 kołowych. Wydaje mi się, że urodziłam się z rowerkiem. Ten pojazd dawał mi wolność. Mogłam sama sobie pojechać tam, gdzie chciałam. Obecnie rower zamieniłam na skuter i wózek elektryczny ze względu na ból lewego kolana.
Od 11 roku życia jeździłam na różne obozy. Najlepsze obozy, to takie, gdzie były spartańskie warunki. Miałam zawsze 1 - 2 osoby, które pomagały mi w codziennych czynnościach. Pamiętam Macieja, który miał specjalny, leżący wózek. Nic sam nie mógł przy sobie zrobić, jedynie palić papierosy, trzymając go w specjalnej rurce.
Po skończeniu studiów spełniło się moje marzenie. Dostałam szczeniaka owczarka niemieckiego. Był to bardzo mądry pies. Już mając 3 miesiące, gdy mi stanął skuter, poleciał po mamę i ją do mnie przyprowadził. Stał się moim towarzyszem. Był też po szkoleniu. Wszędzie z nami jeździł samochodem. Żył tylko 9 lat. Obecnie w moim życiu są 2 piaski. Od września 2015r kundelek, uparciuch i kanapowiec. Od 16.12.2019r mieszaniec, miesięczna znajdą uratowana przez mojego kundelka. Moja księżniczka bardzo przypomina mi owczarka. Też jest moją pomocą i ochroniarzem. Psy są prawdziwymi przyjaciółmi człowieka.
W 2012 roku na turnusie rehabilitacyjnym wzięłam udział w warsztatach tanecznych prowadzonych przez Jakuba i Sebastiana Piotrowicz, uczestników You Can Dance. Warsztaty trwały 3 dni. Uczyliśmy się pewnej choreografii. Efekty tej współpracy można zobaczyć tu:
W marcu 2014r pojechałam z znajomą na 2 - dniowe warsztaty oddechowe do Wrocławia. Te warsztaty główne skupiały się na oddechu. Tak mi się spodobało, że z moją znajomą pojechałam na tygodniowe warsztaty za Kraków. Jak okazało, do tej pory byłam pierwszą osobą niepełnosprawną, która skorzystała z tych warsztatów. Dostałyśmy pokój z miarę dużą łazienką. Co było ciekawe, pokoje nie były zamykane na klucz. Była tam pełna harmonia. Plan dnia był bardzo intensywny. Zajęcia trwały od 8:00 do 24:00 czasem. To był wspaniały czas.
Prosto z tych warsztatów pojechałam na szkolenie na animatora czasu wolnego. A tak sobie wzięłam udział, żeby zdobyć kolejny certyfikat. No i od tego czasu zaczęła się moja przygoda z boccią. Od 2015r jestem w kadrze narodowej. Jeżdżę na szkolenia, warsztaty i różne zjazdy,obozy . Moje życie jest ciągle na walizkach. Czasami też trzeba na wózku wjechać, czy zjechać schodami ruchomymi. W Barcelonie to był wózek aktywny. Z kolei w Rio de Janeiro moim wózkiem elektrycznym wjechałam schodami ruchomymi pod figurę Chrystusa.
Od 2014r podróżuję sama pociągami. Organizuję sobie ludzi, którzy odbierają mnie z pociągu, a rodzice mnie wożą na dworzec. Gdy jakiś konduktor ma jakieś pretensje, co do mojego przejazdu, to piszę skargę do PKP. Od stycznia 2023r okazjonalne piszę teksty na bloga o bocci. To jest paradoks, bo nigdy nie lubiłam pisania hi hi hi
created with
Static Website Generator .