W dniach 1 - 8.10.2023 odbyły się World Boccia Cup w Povoa de Varzim w Portugalii. Już chyba 5 raz tu byłam. Moją asystentką była Barbara Hohensee.
Nasza podróż rozpoczęła się 30.09 o 16:30 w Poznaniu, gdzie wyruszyliśmy w drogę do Monachium. Droga minęła bez komplikacji. Niestety jakoś co chwilę budziłam się. Na lotnisku byliśmy ok. 3:00 rano. Tam też posiliłam się kanapką. Po godzinie udaliśmy się do odpowiedniego okienka. Odprawa poszła bez problemu, lecz prawie 50 minut na asystentów, którzy przeprowadzili nas przez kontrolę osobistą. Wszystko sprawnie poszło, nawet wejście do samolotu. Lot trwał 3 godziny bez żadnych przygód. Szybko nawet wysiedliśmy z samolotu i byliśmy na hali przylotów. Tam znaleźliśmy kobietę, która zaprowadziła nas do busów. Najpierw na halę zawieźć sprzęt, a następnie do hotelu. Ok. 13:00 byliśmy w hotelu, lecz okazało się, że pokoje mamy od 15:00, więc poszliśmy coś zjeść. Przed 15:00 otrzymaliśmy już pokoje, więc zanieśliśmy bagaże, wyjęliśmy rzeczy potrzebne na trening i szło się na halę. Niewyspani, zmęczeni o 16:30 byliśmy już na treningu. Na hali była nowa podlega. Bile w miarę równo leciały. Po treningu wróciliśmy od razu do hotelu na kolację. Ucieszyłam się, gdy na kolacji zobaczyłam kalmary i krewetki. Po kolacji do pokoju ogarnąć się, kąpiel I spanie. Oczywiście znowu do łazienki nie mogłam sama wjechać, potrzebowałam pomocy.
2.10 trochę odespałam poprzednią noc. W tym dniu najpierw czekała nas kontrola sprzętu, na której wszystko przebiegło pomyślnie. Następnie Ceremonia Otwarcia, gdzie było dużo tańca. A o 16:00 odbył się 1.5 godzinny trening. Trening wyszedł mi lepiej, niż poprzedniego dnia. Poznaliśmy też swoich grupowych przeciwników. Przed kolacją jeszcze mały spacer wzdłuż oceanu. Poszłam też szybciej spać, żeby być wypoczętą na kolejny dzień.
3.10 o 9:00 już byłam na hali, żeby zacząć trening. W miarę dobrze mi wszystko wychodziło. Trening trwał 40 minut, żebym ostatnie 20 minut miała dla siebie. O 10:00 byłam już pod call roomem. W tym dniu grałam mecz z Dorą Basic z Chorwacji. Miałam czerwone bile. Na tym meczu nic mi nie wychodziło. Bile leciały, jak chciały. W ogóle mnie nie słuchały. Nawet bardziej pomagały mojej rywalce, bo bez trudu robiła rykoszety od moich. Ten mecz przegrałam wynikiem 5:3. Resztę dnia kibicowałam innym z ekipy.
Resztę dni spędziłam na kibicowaniu pozostałym członkom ekipy.
8.10 po zakończeniu zawodów odbyła się uroczysta kolacja z muzyką. Nie byliśmy na niej za długo. Po 22:00 ruszyliśmy już do hotelu.
9.10 to dzień powrotu do domu. Pobudka o 5:40. Szybko dopakowanie drobiazgów i o 6:40 byłam już na holu. Po 7:00 zapakowaliśmy się do busa i w drogę na lotnisko. Jazda busem była bardzo ekstremalna. Przypominała trochę kolejkę górską. Mimo, że wózki były przypięte, to całe latały z nami. Na szczęście bez szkód dojechaliśmy na lotnisko. Tam szybko odprawiliśmy się przy okienku i czekając na asystę, trochę posilliśmy się kanapkami. Po chwili przyszła asysta i wzięła nas na kontrolę. Po niej mieliśmy 2 godziny czasu, więc pooglądaliśmy wystawy i był czas na łazienkę. Kobieta, która miała zmianę na asyście, była Polką, więc bez trudu dogadaliśmy się, co i jak z wejściem do samolotu, który miał pół godziny spóźnienia. Oprócz nas, lecieli ekipy z Grecji i Hong Kongu. Wejście do samolotu przebiegło sprawnie. Natomiast problem pojawił się po wylądowaniu. Nikt nie wiedział, gdzie są nasze wózki. Musieliśmy iść na wózkach lotniczych do miejsca odbioru bagażu. Tam jeszcze pół godziny czekaliśmy, aż dostaniemy nasze pojazdy. Gdy wyszliśmy z lotniska, to było szukanie busa. Na szczęście droga busem minęła spokojne. O 5:30 byłam w Poznaniu.
created with
Website Builder .